sobota, 23 lutego 2013

rozdział 1

ROZDZIAŁ 1

*Punk widzenia Oli*

Gdy wszyscy się uspokoili, nawet nie wiem, czemu im do śmiechu było, Liam zaproponował:
-No to może w ramach przeprosin, dacie namówić się na kawę?- spytał cały czas obserwując Julię
Uuuuu, czyżby się zakochał? No to chłopak ma szczęście, bo jej też się podoba. Dziewczyny się zgodziły, ja też już miałam, mimo że nie miałam ochoty siedzieć w takich kawiarenkach, ale przypomniałam sobie o jednej ważnej rzeczy.
-Ale niestety musicie iść sami, bo ja jeszcze muszę zajrzeć do Berry'ego, ostatnio się przeziębił.
-Ale to nie zajmie ci długo, najwyżej dojdziesz do nas.- namawiała uparcie Magda. Uhhh, ona zawsze musi postawić na swoim! Ale zaraz, zaraz.... mam ostatnią deskę ratunku!
-Ale nie będę wiedziała, gdzie poszliście! A nie mam nic na koncie, aby zadzwonić do was.
- To ja z tobą pójdę, do Berry'ego i zaprowadzę cię do naszej ulubionej kawiarenki, a propos kto to jest ten Berry? Twój chłopak?- ożywił się Harry. Ciekawe o co mu chodzi.... I to jego ostatnie stwierdzenie! Hahahahaha Berry! Moim chłopakiem?! Nie wytrzymałam i wybuchnęłam śmiechem!
-Ale, że o co chodzi? Ja tylko się spytałem!
-Harry, Berry to nie jej chłopak, to koń, którego kocha najbardziej na świecie, więc można by powiedzieć, że to taki zwierzęcy chłopak- z wyjaśnieniami pośpieszyła Julia, która razem z Magdą, ocierały łzy śmiechu.
-TO TY JEŹDZISZ KONNO?!- całe One Direction. Nie no to nie można już mieć swojej pasji? Ale ich zdziwienie mnie jeszcze bardziej rozśmieszyło.
-Ja idę, bo w tym towarzystwie się nie ogarnę- oznajmiłam i zwróciłam się jeszcze do Lokowatego- jak chcesz iść ze mną to chodź.

*Punkt widzenia Harry'ego*

-Ja idę, bo w tym towarzystwie się nie ogarnę- oznajmiła i spojrzała na mnie, tymi swoimi rozbawionymi oczami- jak chcesz iść ze mną to chodź.
Oczywiście za nią poszedłem. Szliśmy w ciszy.
- Gdzie idziemy?- dopiero jak słowa wypłynęły mi z ust, zrozumiałem jak głupie ono jest.
- Idziemy do naszego domu, wiesz mojego, Julii i Magdy, jeszcze z nami mieszka brat Julii, ale go prawie cały czas nie ma w domu, więc praktycznie mieszkamy same. To jest nasz dom marzeń, piętrowy z dużym ogrodem. Zresztą sam się przekonasz.
Szliśmy dalej w milczeniu. Po jakimś czasie staneliśmy przed ślicznym, żółtym domkiem.
 - Wow, to wy tu mieszkacie?
-To tak na prawdę dom Davida, brata Juli, ale wszystkie tu mieszkamy.-powiedziała- ale nie mam zamiaru cię dzisiaj oprowadzać, wpadniemy do boksu i idziemy do tej waszej kawiarenki.
-Mam wrażenie, że nie chcesz tam iść.
-Szybki jesteś- powiedziała kierując się za dom- Nie lubię takich miejsc, mam złe wspomnienia.
Weszliśmy do stajni. Było tam kilka pustych boksów.
-Nie ma go tu?- powiedziała niekoniecznie do mnie- Pewnie rano Dav go wypuścił na wybieg, żeby się wychasał.
Poprowadziła mnie dalej wgłąb i wyszliśmy drugimi drzwiami. Był tam duży wybieg, na którym biegał jeden koń.
-Berry!- zagwizdała, a koń słysząc jej wołanie od razu podbiegł w naszą stronę.
-Chodź tu mały!- moim zdaniem mały to on nie jest.

*oczami Oli* 

Weszłam na płot, aby być bliżej mojego ukochanego. Jak ja się tęskniłam, przez ten jeden dzień! Berry widocznie też, bo ciągle prosi o pieszczoty. Chyba jeszcze nie zauważył Lokowatego, ciekawa jestem jak na niego zareaguje.
-Już się lepiej czujesz?- szeptałam z czułością - Poprawił się humorek?
Zauważył go. Stanął sztywno, z wzrokiem wbitym w jego osobę. No tak mogłam się tego spodziewać, przecież on nie akceptuje żadnego mężczyzny oprócz Davida, od kiedy on... Nie ważne, miałam tego nie wspominać. Berry zaczął cicho prychać.
- Harry odsuń się - powiedziałam twardo widząc reakcje konia. Jeszcze go zaatakuje i zrobi sobie coś.
-Ale czemu, przecież zwierzęta mnie lubią, a ten jest taki śliczny, aż chce się go głaskać...
-Odsuń się natychmiast!- Koń coraz bardziej się denerwował, a Styles stał zdecydowanie za blisko płotu. 
Nie zdążył. Koń zerwał się do biegu, ja za nim. Jeszcze nie zdążyliśmy poprawić płotu, odkąd poprzednim razem Berry przeskoczył go. Zapamiętać, trzeba jak najszybciej go powiększyć, bo jak uznają, że trzeba go uśpić... załamię się.
Koń już prawie dosięgnął celu. Styles jak głupi, stał i wpatrywał się zszokowany w konia. Jak to dobrze, że kocham także biegać. Skoczyłam i zwaliłam Harolda z nóg. W ostatniej chwili, ponieważ chwilę później koń przeskoczył nad nami.
Zdałam sobie sprawę w jakiej pozycji się znajdujemy. Otworzyłam szerzej oczy niedowierzając.
Razem leżeliśmy na ziemi. Ja nad nim, on pode mną. Nasze twarze dzieliły milimetry, oboje sapaliśmy zmęczeni i wpatrywaliśmy się w nasze oczy. Dreszcz przeszedł po moim ciele. Może mogłabym się w nim zakochać, ale jeszcze nie jestem gotowa. Za świeża rana. 
Napięcie minęło, a my nadal pozostaliśmy w tej samej pozycji. Psotne iskierki pojawiły się w jego oczach. Co on kombinuje? 
Poczułam, że zamieniliśmy się pozycjami, teraz to on był na górze. I nadal miał te swoje iskierki. Chciałam się wydostać, ale on był silniejszy, no i większy. Przeklinam swój niski wzrost! Czemu muszę być taka mała? Nie mogłabym być choć odrobinę wyższa? 
Coś on kombinuje i mi się to wcale nie podoba. Zbliżył swoją twarz do mojej, czyżby on...? Nie! Ja nie chcę! 
Nie mogłam nic zrobić. Coś mnie zmroziło, że nie mogłam się ruszyć. Z chęcią bym stamtąd teraz zwiała. 
Zrobił to! Dupek zrobił to! Pocałował mnie! Ale był to taki delikatny i czuły pocałunek... NIE! Nie mogę się teraz w nikim zakochać! Nie wytrzymałam.
Uderzyłam go z dłoni. Od razu podniósł się do siadu i patrzył na mnie tymi swoimi paczadełkami. Nie wiem dlaczego to zrobiłam, czułam, że będę tego później żałować. Chciałam teraz zostać sama, przemyśleć wszystko jeszcze raz.
-Przepraszam...- wyszeptałam ze łzami w oczach. Szybko zerwałam się i nie przejmując się, że nie osiodłałam Berta, jak zdrobniale go nazywałam, wskoczyłam na niego i pognałam galopem w las.
-OLA CZEKAJ!- usłyszałam jeszcze krzyk Stylesa, zanim zanurzyłam się w linii lasu. Pędziłam przed siebie, ufałam mojemu przyjacielowi. Przytuliłam się do jego szyi i płakałam już otwarcie...
~{~@~}~
No to pierwszy rozdział za nami. Teraz akcja się rozkręca i poznamy prawdziwe oblicze bohaterów. Dziękuje z komentarze, przynajmniej wiem, że ktoś to czyta. Proszę o uwagi i rady, spróbuję się dostosować. Mam już plan opowiadania ułożony, więc mam już wszystko przemyślane co i jak ma być.
I jeszcze jedna informacja. Do współpracy zaprosiłam moją przyjaciółkę Magdę i razem staramy się pisać rozdziały.
BETA PILNIE POSZUKIWANA! My niestety jesteśmy słabe z ortografii i interpunkcji :)

CZYTASZ=KOMENTUJESZ TO NA PRAWDĘ POMAGA!

Pozdrawiamy.
Ola i Magda.

piątek, 15 lutego 2013

Prolog

PROLOG


Trzy dziewczyny szły ulicą w kierunku małego lasku. Wszyscy ludzie oglądali się za nimi, a niektórzy nawet znacząco pukali się w czoło. Spytacie dlaczego? Nie często się widzi trzy nastolatki na deskach, śmiejących się jak głupie i śpiewające głośno teksty do puszczanych właśnie piosenek.
No ale nie będziemy tu wspominać, jakie mają zrypane banie, skupmy się raczej na kierunku, w którym zmierzają.
Właśnie przedzierały się przez gęste krzewy, spytacie się pewnie po co? Czyżby były aż tak szalone, że wchodzą do nieużywanej części lasu? No to spójrzcie teraz gdzie dotarły...
Była to rozległa polana, w której centrum stała stara rampa, trzy huśtawki przewieszone przez gałęzie drzew i prowizoryczny parkiet, zapewne dla Magdy do tańca. Po prawej stronie było boisko do siatkówki.
-No to kochane rozgrzewka na rampie!- krzyknęła Ola już wbiegając i zaczynając się wygłupiać na desce.
Madzia od razu do niej dołączyła, a Jula włączyła muzykę, a dokładniej Kiss You- One Direction i zaraz później dołączyła do dziewczyn.
Spytacie się pewnie skąd ta rampa i dlaczego one przebywają w takim miejscu? Opowiem wam tą historię, najlepiej od początku.
Ola i Magda znają się od małego brzdąca i od początku się przyjaźnią. To była i jest najlepsza i zwariowana przyjaźń. Dokładnie 4 lata temu, dziewczyny dowiedziały się, że razem przeprowadzają się do Londynu, ponieważ rodzice dostali tam lepszą pracę. Musiały porzucić wszystko co znały, ale na szczęście miały siebie. A jak poznały Julię? To ona pierwsza wyciągnęła do nich dłoń, gdy nikt inny nie zwracał na nie uwagi. Razem się zaprzyjaźniły, a po jakimś czasie, postanowiły znaleźć swój własny kącik, o którym nikt inny by nie wiedział, w którym mogły pobyć tylko we trójkę. Znalazły właśnie tą polankę, którą po swojemu urządziły. Większość rzeczy było starych, na przykład rampa ze złomowiska, ale to miejsce miało swój urok. Najważniejsze było to, że mogły w nim posiedzieć i wyszaleć się.
Dziewczyny śmiały się i wygłupiały w rytm piosenki What Makes You Beautiful ich ulubionego zespołu One Direction.
-Zapomniałabym!- krzyknęła Magda- miałam wam pokazać mój nowy układ!
-No to już zaczynaj!- Ola.
Magda włączyła utwór i już wymiatała na parkiecie. Ola i Jula podziwiały jej taneczny talent, same podrygując.
-Wymiatasz dziewczyno!- krzyczała Ola.
Magda zakończyła swój układ w widowiskowej pozie, której nazwy nie mogły wymówić, no może Magda, ale ona jest specjalistką w tych sprawach.
-I jak?- spytała się tancerka.
Przyjaciółki nie zdążyły jej powiedzieć, gdyż gdzieś obok na linii drzew, usłyszały oklaski. Przerażone, że ktoś odkrył ich tajemnicze miejsce, skierowały swój wzrok w źródło dźwięku, każda z innym odczuciem- Julia z zaciekawieniem, Magda z przerażeniem, a Olka jak to Olka, ze złością, gotowa skopać obcym tyłek. Stało tam pięciu chłopaków.
-Matka was nie wychowała? Nie wiecie, że nie można bezczelnie podglądać?!- naskoczyła na chłopaków Olka.
- Mają przekichane- stwierdziła Julia, śmiejąc się z Magdą.
- Widać jeszcze ich nie rozpoznała, bo od razu by się zamknęła.
*Z punktu widzenia lokowatego*
Kierowaliśmy się z chłopakami w stronę parku, chcąc jak najwięcej skorzystać z dobrej pogody.
-A wpadniemy jeszcze do jakieś knajpki po drodze?- blondyn- Zgłodniałem.
-Niall ty jesteś zawsze głodny- zaśmiał się Liam- Jeszcze przed wyjściem jadłeś.
-No tak, ale znów jestem głodny- dalej marudził Niall.
Akurat przechodziliśmy koło lasku, gdy usłyszałem muzykę.
-Też słyszycie muzykę, czy mam już omamy?
-Nie tylko ty- stwierdził Zayn- Jak dobrze słyszę to jest chyba hip hop...
-No to co stoimy tu jak kołki, chodźmy sprawdzić o co chodzi- stwierdził Lou- Detektyw Tommo rusza na akcję!
Wydarł się i zaczął się przedzierać.
-Panie Tommo!- zaśmiałem się- niech pan poczeka na swoją brygadę, my też jesteśmy ciekawi co kryje się w tym lesie!
-To niech brygada się nie ociąga, bo się zgubi i będzie klops!
- Jaki klops? Gdzie klops? Ja chcę klopsa!- ach ten nasz horanek, ciągle o jednym.
-Głodomorze tak się tylko mówi!- wyjaśniłem- ale później będziesz mógł zamówić sobie klopsa.
-Taaaak! Będzie klopsik!
Szliśmy za 'Detektywem Tommo'. Po chwili kazał nam się zatrzymać i zachować milczenie, co było dosyć trudne w naszym przypadku.
Przed nami była polana, z rampą, huśtawkami i boiskiem, ale to nie to przyciągnęło moją uwagę. Była to dziewczyna w różowych włosach z deską w ręku. Obok niej była uroczystości brunetka. Obie wzrok miały skierowany na blondynkę, która tańczyła na parkiecie. Ale mimo wszystko mój wzrok kierował się na tą uroczą różowowłosą.
-Wymiatasz dziewczyno!- krzyczała.
Zmusiłem swój wzrok, aby z tej pięknej dziewczyny, przeniósł się na popisy blondyny. Zauważyłem, że wpadła w oko naszemu głodomorowi. "Ona ma talent"- stwierdziłem w myślach.
-I jak?- spytała się.
Lou zaczął głaskać, więc czemu my nie możemy być gorsi? One spojrzała na nas, a ta urocza zaczęła krzyczeć na nas.
-Matka was nie wychowała? Nie wiecie, że nie można bezczelnie podglądać?!
Pozostałe się zaśmiały z jej wybuchu, a my nie wiedzieliśmy co robić.
-Spokojnie, my tylko przypadkiem tu trafiliśmy...- biedny Lou, kopie pod sobą dołki.
-Przypadkiem? Przypadkiem?! Ja ci dam przypadkiem!- uuu, niedość że urocza, to jeszcze wojownicza, ciekawe co teraz zrobi.
Pobiegła do biednego Lou i kopnęła go prosto w krocze. "Ała, to musiało boleć".
-AUUUU! KOBIETO TO BOLI, JA CHCĘ MIEĆ W PRZYSZŁOŚCI DZIECI!
-Olka ogar, nie wiesz kto to jest?- właśnie ten moment wybrała sobie brunetka. Ola, ładne imię, ale nie tutejsze....
-No jakieś przgłupy, które zakłóciły, nasze jakże wspaniałe życie.
-Jeszcze nie skojarzyłaś kim oni są?- zaśmiała się blondi.
Wtedy cudo, spojrzało się na nas. Studiowała nasze twarze i oceniała. Nasz wzrok oczywiście się spotkał, czyżby dostał motylków w brzuchu? Czyli jednak się zakochałem...
-O bosz! Przecież to One Direction!- zaskoczyła, czyli nas znają....- Lou sorka, ja nie chciałam...
Mmm, jaka spokojna się zrobiła...
-Spoko, rozumiem, pewnie też bym tak zareagował, ale musiałaś tak mocno?! Nie mogę wstać!
Wszyscy się zaśmiali, no może oprócz ukochanego Lou i pięknej Oli.
~§§§~
No to mamy prolog. Przepraszam za błędy, ale piszę go na komórce, bo do soboty nie mam dostępnego komputera. Podoba się? Mam nadzieję że tak ^^ I taka mała prośba: Jak czytasz- komentuj, będę wiedziała, że mam dla kogo pisać. Następny nie wiem kiedy, postaram się aby był szybko. Pozdrawiam ;)

czwartek, 14 lutego 2013

Siemka!!!

Witam wszystkich!

Nazywam się Ola i mam 14 lat, jestem według innych zwariowana i szurnięta, ja sama nie potrafię stwierdzić jaka jestem ^^
Chciałam ostrzec, że ten blog jest moim pierwszym, więc proszę o wskazówki ;)
Koniec o mnie, teraz kilka słów o blogu.
Jest to opowiadanie o One Direction i pewnych przyjaciółkach, którzy się zupełnie przypadkowo poznają, a co z tego wyniknie dowiecie się później czytając moje wypociny ;D
Rozdziały będą się pojawiać w nieokreślonych odstępach czasu, ale postaram się dodawać je często.
PILNIE POSZUKIWANA BETA!
Niedługo dodam zakładkę bohaterów i może jak się uda prolog ;)
Pozdrawiam wszystkich!

Ola.

Szablon by S1K