czwartek, 20 czerwca 2013

rozdział 2

Rozdział 2

*Punkt widzenia Magdy*
Chłopaki zabrali nas do małej kawiarenki na uboczu. Zajęliśmy stolik pod ścianą.
- No to może opowiecie coś o sobie, co?- spytał się Louis.
Spojrzałam się na Julę, ona na mnie i już wiedziałyśmy co robić.
-W takim razie ja zacznę, bo Julia ma osobną historię- zaśmiałyśmy się obie, a chłopcy patrzyli się na nas dziwnie.- Razem z Olą znamy się od dzieciństwa. Spytacie się pewnie czemu mamy takie dziwne imiona, których większość osób w Londynie nie potrafi wymówić?- uśmiechnęłam się drwiąco.- Otóż pochodzimy z Polski, a jak wylądowałyśmy tutaj? Hmmm.... Jak to powiedzieć abyście zrozumieli.... Nasi rodzice pracują w jednej firmie i pewnego dnia musieli pojechać na delegację, więc wszyscy razem wsiedliśmy w samolot i zamieszkaliśmy w tym mieście marzeń. Ja i Olka nie znałyśmy nikogo, każdy nas odrzucał i traktował jak odludka, prawie się załamałyśmy, ale wtedy poznałyśmy Jule. Zaprzyjaźniłyśmy się, stałyśmy się nierozłączne, ale wszystko co dobre ma swój koniec. Mieliśmy znów wrócić do Polski, a nie chcieliśmy się rozstawać. Namówiłyśmy rodziców abyśmy zostały w Londynie, powiedzieliśmy, że zamieszkamy z Julią i jej bratem, Davidem. Jego prawie ciągle w domu nie ma, więc mamy chatę dla siebie.
- Tak, to teraz ja szybko wam opowiem mój jakże ciekawy życiorys. Miałam szczęśliwe dzieciństwo, dopóki w wieku 7 lat moja mama nie zginęła w wypadku samochodowym. Wtedy zaczął się najgorszy okres. Tata z rozpaczy popadł w alkoholizm, zupełnie o nas nie dbał. David pomagał i mi i tacie, przynajmniej próbował. Jest ode mnie 8 lat starszy, więc sam próbował osiągnąć coś i pomóc. Z tatą było coraz gorzej. Co ten alkohol robi z ludźmi... Gdy David skończył szybkie studia, muszę się pochwalić, nawet przeskoczył kilka lat, stał się znanym biznesmenem i wprowadziliśmy się do Londynu. I tak sobie jakoś radzimy. Moje życie nabrało kolorów gdy poznałam te dwie szajbnięte Polki. I tak oto jesteśmy.- Julia wyszczerzyła się do nas.
- To ciekawe macie życie nie ma co- zaśmiał się Zayn- a co lub... -Nie dokończył gdyż do kawiarenki wbiegł zdyszany loczek- A temu to co się stało?
-Pomóżcie mi szukać Oli!- krzyknął od progu.
Wpatrywałam się w niego przerażona. Jak zrobił coś nie tak, co przypomniało jej TAMTE chwilę, to zamorduję go gołymi rękami!
-Co jej zrobiłeś?!- zdenerwowała się Jula, ale prawda jest taka, że nawet ona nie zna całej historii.
-Noo.... Tak jakoś wyszło, że leżeliśmy na sobie, no i z racji tego, że no.... one jest taka ładna i wogóle.... to zupełnie przypadkowo, pocałowałem ją- no to ma chłopak przerąbane.- A potem ona przywaliła mi z liścia i uciekła na koniu...
-Styless.....- powiedziałam złowrogo. On przerażony spojrzał się na mnie- Powiem prosto z mostu....... Masz przejebane.
-Ale.....
-Radzę ci, lepiej zostań tu, my razem pójdziemy jej poszukać- wskazałam na siebie i Julie.
-Ale to moja wina i chcę to odkręcić!
-Zamknij jadaczkę!- warknęłam- Postanowione.... Albo lepiej niech Julia z wami zostanie.... Sorry Julia, ale wiesz dlaczego...
-Tak, tak, idź i pomóż jej.
Rzuciłam ostatnie spojrzenie zgromadzonym i pobiegłam szukać przyjaciółki. Chyba wiem, gdzie może być.
***
Wbiegłam do stajni, a zaraz potem na wybieg. Zauważyłam ślady kopyt, które prowadziły w stronę lasu. Mam nadzieję, że Ola nie zdążyła sobie nic zrobić, muszę się pośpieszyć. Dobrze, że codziennie biegam, nie dałabym rady bez tego. Wbiegłam w gęstwinę, ślady stawały się coraz mniej widoczne i wciąż prowadziły w głąb lasu....
* Punkt widzenia Oli*
Nie miałam sił. Wspomnienia potrafią człowieka dobić, a już na pewno te, które najchętniej wyrzuciłoby się z pamięci....
Berry zatrzymał się na polanie, rozejrzałam się dookoła, nigdy tu nie byłam, ale ufałam mojemu przyjacielowi. Był tutaj mały strumyk i panowała zupełna cisza.
Koń się położył koło strumyku, wcześniej mnie trącając swoim miękkim pyskiem, dając znak, abym położyła się koło niego. Z chęcią wtuliłam się w jego milutką sierść. Rozpłakałam się jeszcze bardziej, od wspomnień o NIM. Wszyscy faceci są tacy sami. Nie patrzą na uczucia kobiety, byle żeby zadowolić swoje ego. Myślałam, że go kocham, stał się całym moim światem. Głupia byłam prawda? Powinnam tak się nie pogrążać... Mogłam zachować jakiś odstęp do cholery! Ale nie... Był moim ideałem.... A on o tym wiedział i wykorzystywał mnie! Faceci to świnie....
Usłyszałam ciche kroki. Od razu je rozpoznałam i odetchnęłam z ulgą. Magda położyła się koło mnie, obejmując w mocnym uścisku i pozwalając abym wypłakała się w jej nową bluzę.
-Ciii... Wszystko będzie dobrze, wiem, że wspomnienia powracają i bolą mocniej... Życie nie raz daje w kość, nie sztuką jest się poddać lecz unieść się znowu.
-Magda ty nic nie rozumiesz- wydukałam- moje serce i rozum toczą walkę, wzajemnie siebie wybijając. Serce mówi, chyba się zakochałaś, a Rozum, co ty pierdolisz, wszyscy faceci są jednakowo wielkimi i obleśnymi świniami...
- Rozumiem cię, naprawdę- szepnęła Magda- lecz to ty musisz rozstrzygnąć tą bitwę, zdecydować kiedy i jak... Ale jeżeli mogę wyrazić swoje zdanie to na twoim miejscu spróbowałabym zapomnieć o przeszłości i próbować iść dalej.
-Wiesz co, masz rację!- wyprostowałam się do siadu- postaram się zacząć nowe życie! Wyrzucę te wspomnienia z pamięci i będę żyła chwilą....
*Wspomnienia*
Pierwszy dzień w gimnazjum, jeszcze w Polsce. Nie znałam tu nikogo oprócz Magdy. Trudno nam było się zaklimatyzować, ponieważ wszyscy już siebie znali. My ledwo co się przeprowadziliśmy, a już do szkoły trzeba było iść. 
Czułyśmy się jak wyrzutki, nikt nam nie chciał pomóc. Minął jakiś tydzień, nikt do nas nie wyciągnął ręki, tylko rzucali ukradkowe spojrzenia. Magda się pochorowała, więc musiałam sobie sama radzić. Czułam się osaczona. Nie miałam z kim porozmawiać, po prostu zostałam sama. Ale w końcu pojawił się ON. Przystojny blondyn o imieniu Igor. Obiekt westchnień dziewczyn w całej szkole.
Rozmawiał ze mną. Chciał się zaprzyjaźnić. Co mi szkodziło, myślałam że zyskałam kolejnego przyjaciela. Oprowadził mnie po szkole, zapoznał ze swoimi kolegami i nagle BUM! Stałam się z niewiadomych przyczyn najpopularniejszą dziewczyną w szkole. Nie, wcale się nie zmieniłam. Nadal byłam cicha i starałam się nie rzucać w oczy. Ale wszyscy nagle chcieli się ze mną przyjaźnić.
Magda wróciła do szkoły. Przedstawiłam ją Igorowi, ale nie polubili siebie. Wtedy tego nie rozumiałam, ale teraz wiem, że trzeba było słuchać się rad przyjaciółki. 
Madzia poszła w kąt. Rzadziej się z nią spotykałam, ponieważ większość swojego czasu zarówno w szkole jak i w domu spędzałam z Igorem. Uświadomiłam sobie, że się w nim zakochałam. Moja pierwsza 'prawdziwa' miłość. Byłam zwykłą nastolatką, więc bałam zrobić ten pierwszy krok, bałam się zepsuć przyjaźni. 
Po jakiś dwóch miesiącach, dokładnie w parku, wyznał mi co do mnie czuje, cały czas pamiętam jego słowa: ,, Olu, przepraszam, jeżeli tym co teraz zrobię, zepsuje nasze relacje, ale chce być z tobą szczery. Kocham cię, kocham z całego swojego serca, kocham najmocniej jak umiem i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Czy chcesz zostać moją dziewczyną?" Jak się pewnie domyślacie zgodziłam się.
Nasz związek trwał. Ja zaślepiona miłością, nie zauważałam jego wielu wad, nie zauważałam, że moja stara przyjaźń się rozpada. Nie zauważałam wielu rzeczy, ale w końcu to miłość, dla jednych marzenie, a dla innych przekleństwo.
Igor często mnie poniżał przy znajomych, ale zawsze mu wybaczałam. Nawet gdy się zachlał na imprezie, gdy wracając próbował mnie zgwałcić... Nawet to mu wybaczyłam... Głupia byłam prawda? Ale to nie wszystko. 
Ten pamiętny dzień... 18 Maja, kilka dni przed moim wyjazdem, moje imieniny, umówiliśmy się na randkę w parku, na naszej ulubionej polanie. Chcieliśmy spędzić te chwile razem, a ja chciałam w ten dzień wyglądać inaczej, wyjątkowo. Specjalnie wygrzebałam z szafy moją ulubioną sukienkę, którą dostałam od świętej pamięci babci. Poszłam do łazienki przyszykować się. Zrobiłam lekki makijaż, uczesałam włosy w warkocze i dobrałam biżuterie. Całość wyglądała tak. Przejrzałam się w lustrze. Wyglądałam zjawiskowo, inaczej niż zwykle, bardziej kobieco. Powinnam zaimponować Igorowi. 
Doszłam na miejsce 5 minut przed czasem. Chłopaka jeszcze nie było, więc postanowiłam się przejść. Wokoło mijałam starsze małżeństwa, dzieci biegające w kółko, młodą parę z wózkiem i całującą się parę. Nawet jest znajoma, dziewczyna to ta Klara, mój największy wróg, spytacie się dlaczego? Strasznie zazdrości mi Igora. A z kim to sobie znalazła szczęście? O Igor.... Zaraz, zaraz! MÓJ Igor całował się właśnie z KLARĄ? Stanęłam zszokowana. Przecież to nie może być prawda. On mnie właśnie zdradził...
Para była tak zajęta sobą, że nawet mnie nie zauważyli, a uwierzcie mi, byłam na tyle blisko, aby mnie rozpoznali. Podeszłam jeszcze bliżej. W końcu dupek mnie zauważył i odskoczył od tej dziuni. Patrzył na mnie zdezorientowany.
Wymierzyłam mu siarczysty policzek sycząc: Jak mogłeś?
I odwróciłam się do Klary.
-Wiesz co...- szeptałam, ledwo co powstrzymując łzy- Muszę ci bardzo podziękować. Dzięki tobie przejrzałam na oczy i mogłam to skończyć, zanim było za późno. Zanim na stałe nie związałam się z tym zdradliwym dupkiem.
I uciekłam. Schowałam się w moim starym domku na drzewie. Poprawka nie moim. Moim i Magdy, którą zaniedbałam przez moją ślepą miłość. 
Płakałam w kącie. Zdziwiłam się kiedy usłyszałam kroki. Przyszła Magda. Wystarczyło jedno spojrzenie na mnie, aby wiedziała o co chodzi. Wybaczyła mi wszystko. Bez słowa mnie pocieszała. Nawet nie musiała się pytać co się stało.
Pewnie stwierdzicie, że byłam głupia, a tak młodym wieku się zakochując. Ale każdego w końcu dopadnie miłość, nie ważne kiedy, nie ważne gdzie. To jest nieuniknione.
A co było dalej? Znowu stałam się wyrzutkiem, tylko że zamknęłam się w sobie, a otwierałam się tylko, gdy byłam sam na sam z Magdą. Zmieniłam się całkowicie, a razem ze mną moja najlepsza przyjaciółka. Z miłej i cichej brunetki, stałam się tym, kim teraz jestem. Sobą.
*Koniec wspomnień*
Wstałam ramię w ramię z Madi. Jakoś tak lżej mi się zrobiło na sercu, ale zawsze trzeba się wygadać, a kto nadaje się lepiej, niż najlepsza przyjaciółka?
Skierowałyśmy się w stronę wyjścia z lasku. Wsiadłam w między czasie na Berry'ego i pomogłam wsiąść Magdzie. Razem galopowałyśmy ścieżkami, kierując się do domu. W końcu, trzeba komuś coś wyjaśnić....


********
Przepraszam, że tak długo nic się tu nie działo. Wiecie szkoła i poprawianie ocen. Teraz postaram się dodawać częściej. Chociaż, że na początku wakacji mnie nie będzie bo wyjeżdżam. Więc prawdopodobnie kolejny w środku lipca, ewentualnie jak się wyrobie to przed rozpoczęciem wakacji ;) I obserwujcie zakładkę bohaterów, niedługo aktualizacja :)
Olka

1 komentarz:

Szablon by S1K