czwartek, 18 lipca 2013

rozdział 3

Rozdział 3


*Punkt widzenia Sand*
Galopując do domu, stwierdziłam, że byłam bardzo głupia! Przecież zawsze sobie powtarzałam, żeby zostawić przeszłość w spokoju i żyć chwilą! Mam nadzieję, że jeszcze nie wszystko stracone...
Zeskoczyłam z konia i pomogłam zejść Magdzie, która nie była przyzwyczajona do jazdy i rozmasowywała sobie tyłek! Ona marudzi? A co ma powiedzieć Berry? Który musiał dźwigać dodatkowy ciężar, który jeszcze dodatkowo nie umiał zgrać się z jego ruchami? Dobra, pozostawię to samej sobie, przecież ona w końcu mi pomogła się ogarnąć.
Wprowadziłam mojego przyjaciela do boxu i zwróciłam się do Madde.
-Gdzie jest reszta?
-Kilka metrów za naszą polaną, pierwsza kawiarnia na uboczu....
Nie zdążyła dokończyć, bo już pędziłam w tamtą stronę, chciałam wszystko jak najszybciej wyjaśnić.
*Magda*
-OLKA! CZEKAJ NA MNIE! - wrzeszczałam na nią jak głupia, a ona chyba mnie nie słuchała, bo gnała dalej jak opętana. Dobra, mam dobrą kondycję, ale bez przesady! Każdy ma swoje granice!
Ona jest dziwna... Zresztą tak jak my wszyscy, ale wróćmy do Sandy... Najpierw wali z liścia, załamuje się, mówi że wszyscy chłopcy są tacy sami, a teraz biegnie jak burza do chłopaka z wyjaśnieniami i prawdopodobnie z wyznaniem miłosnym... No ale to Olka, jej nie ogarniesz!
Już ją doganiałam, a ona nagle się zatrzymała, powodując to, że na nią wpadłam rozpędzona. O dziwo, nawet nie drgnęła, tylko wpatrywała się przestraszona w szybę. Mogłabym mieć podejrzenia, że jej nogi nagle się wtopiły w chodnik! Ale nie jestem aż taka głupia.
-O co znowu chodzi?
-A co jeśli on nie będzie chciał mnie słuchać?
-Olka nie dramatyzuj! Słuchaj, czas na męską decyzję! Gadaj, kochasz go, czy nie?
-Ja.....
* Punkt widzenia Julii*
-Już ich długo nie ma, a co jeśli coś się stało? A co jeśli ona nie będzie chciała więcej na mnie spojrzeć?! Och jaki ja byłem głupi!
-Haroldzie Edwardzie Styles! Możesz wreszcie zamknąć tą swoją jadaczkę?! - Och widzę, że nie tylko mnie denerwuje ciągłe biadolenie Loczka - Prawda byłeś głupi! Co się stało, to już się nie odstanie! Może w końcu do ciebie dotrze, że nie każda dziewczyna leci na ten twój uśmieszek, dołeczki i loczki! Nie każda dziewczyna jest tylko zabawką! Też mają serce!
Liam... dobrze gada... Gdy się denerwuje w jego pięknych, czekoladowych oczach pojawiają się urocze iskierki... I te jego włosy, które połyskują swoim własnym światłem.... BOŻE! O CZYM JA MYŚLĘ! Prawda jest słodki i seksowny, ale to nie powód, aby tak myśleć... Przecież ja go wcale nie znam... A miłość od pierwszego wejrzenia nie istnieję! Tak to tylko zwyczajne zauroczenie!
Moje myśli przerwał mi dziwny odgłos, tak jakby ktoś wpadł na coś. Popatrzyłam na resztę, ale oni nic nie usłyszeli. Rozglądałam się dalej, aż nie dojrzałam moich przyjaciółek.
Madde posyłała mi błagalne spojrzenie, które odczytałam bez problemu. Nie mogłam dopuścić, aby chłopcy teraz je zobaczyli, co nie było trudne, biorąc pod uwagę to, że siedzieli tyłem do szyby. Wystarczyło zająć ich rozmową i poczekać na dalszy ciąg wypadków...
*Olka*
-Ja.... Ja sama nie wiem... Bo jednak nadal coś czuję do Igora... Przecież widziałaś jaka ja w nim byłam zakochana! To on wyciągnął do mnie pomocną dłoń i to on był tym pierwszym, którego brałam na poważnie...A z drugiej strony Harry... On jest taki uroczy.... Ten jego czarujący uśmiech... Gubię się w swoich własnych uczuciach! Nie wiem, co mam robić...
Osunęłam się po ścianie. Nawet nie zauważyłam kiedy znowu łzy płynęły mi po policzkach, rozmazując jeszcze bardziej makijaż. Zrozpaczona schowałam głowę w ramionach, bo nie chciałam, aby ktoś jeszcze widział moje łzy, które zdecydowanie zbyt często były widziane na mojej twarzy.
-Ola... Ja ci nie pomogę, ale wiem jedno... Igor nigdy ciebie nie kochał, chciał po prostu się zabawić twoim kosztem -usiadła koło mnie- I bierz pod uwagę to, że właśnie to Harry spodobał ci się, gdy pierwszy raz pokazałam ci ich...
Zdzieliłam ją w łeb śmiejąc się. Zawsze wiedziała kiedy być poważnym, a kiedy można se pożartować. I za to ją kochałam, że wie jak mnie wesprzeć. No i jak dobrze się bawić...
-Wiesz... Za często masz rację!
-No ekhm... ja zawsze mam rację! -wyszczerzyła zęby.
-Ale skromności nie masz za wiele.
-Ja jestem skromna! Tylko po prostu mam poczucie własnej wartości!
-Ahaaaa.... Czyli tak to się teraz nazywa!
-Oj tam... Teraz się ogarnij i mam nadzieję że podejmiesz prawidłową decyzję dla swojego serca.
Od razu spoważniałyśmy. Jak to moja mama mówiła, jest czas i na żarty, ale trzeba być w życiu poważnym.
Madzia od razu pomogła mi zmyć rozmazany tusz i razem weszłyśmy do kawiarni. Wiedziałam jaką decyzję podejmę.
Chłopcy słysząc jak ktoś wchodzi, odwrócili się. Wszyscy patrzyli na nas z ulgą, no sorry, przecież nic by nam się nie stało! Spojrzałam w oczy Hazzy, w których czaił się również strach.
-Jak to dobrze, że już jesteście! Martwiliśmy się o was! -Liam
-A co niby miało się nam stać?- Lekko oburzyła się Julia.
Nie chcąc słuchać ich kłótni, która niewątpliwie by nastąpiła, od razu przeszłam do rzeczy.
-Harry, możemy porozmawiać?- Kurczę! Nie chciałam aby to zabrzmiało tak niepewnie i przerażająco! W jego pięknych, zielonych oczach już wyraźnie było widać strach...
-Jasne - zgodził się niepewnie.
Wyszliśmy na zewnątrz i usiedliśmy przy małym stoliku. O tej porze ludzie albo pracują, albo siedzą w domu, więc nikt nam nie przeszkadzał.
-Harry, ja... Ja chciałam przeprosić. Za to, że przywaliłam ci w twarz i nie dałam wyjaśnień, dlaczego. Pewnie nadal się dziwisz, dlaczego uciekłam, ale wiesz... To było pod wpływem emocji oraz wspomnień, które do mnie napłynęły...
-Sand... Ty nie masz za co przepraszać, to właśnie ja..
-Pozwól mi skończyć Harreh. I nie przerywaj, bo to dla mnie naprawdę trudne, ale twierdzę, że musisz to wiedzieć, aby zrozumieć...- opowiedziałam o początkach gimnazjum, o Igorze i wszystkich naszych przygodach w tamtym okresie, o tym jak mnie odciął od przyjaciółki, no i o tym feralnym dniu, moich przeklętych imieninach. Opowiadając, znowu to wszystko do mnie wróciło. Czułam się jakbym tam była i przeżywała to od nowa. Po raz kolejny tego dnia, łzy wypłynęły mi z oczu.. Przyrzekam sobie i biorę was za świadków, że to ostatni taki dzień, że już nigdy nie poryczę się publicznie. W końcu w życiu nie ma szans dla słabych mięczaków, tu trzeba być twardym, o czym nie raz się przekonałam.
Czułam na sobie czujny wzrok zielonookiego, któy obserwował każdy mój ruch, każdą moją łzę i jej tor. Słuchał z uwagą. Mimo, że byłam wpatrzona niewidzącym wzrokiem w czubki moich butów, byłam tego pewna. Kobieca intuicja? Możliwe...
-Po tym wszystkim, przyrzekłam sobie, że nigdy więcej się nie zakocham... A jednak to zrobiłam... Kocham Cię, Harry...- ostatnie zdanie ledwo słyszalnie wyszeptałam i poryczałam się jak małe dziecko. Szlochałam w swoje ramiona, myśląc, że on pomyśli sobie, że jestem tylko głupią główniarą i mnie zostawi... Ale on nie był taki..
Usłyszałam jak odsuwa swoje krzesło i uklęknął przede mną, kładąc swoje duże dłonie na moich stopach, które delikatnie spuścił z krzesła i popatrzył mi głęboko w oczy.
-Sandy... Olu- cicho się zaśmiałam, gdy usłyszałam moje polskie imię w jego ustach, tak śmiesznie je wymawiał, ale to trwało tylko sekundę, może dwie, a przypomniałam sobie, o czym przed chwilą rozmawialiśmy.- Wiesz... Gdybym mógł dorwać teraz tego dupka, który ciebie tak okrutnie skrzywdził, zamordowałbym go gołymi rękami. On nie zasługiwał na tak piękną istotę, jaką ty jesteś. Nie musisz już niczego tłumaczyć, rozumiem wszystko... Wspomnienia, szczególnie te złe, niestety odgrywają dużą rolę w naszym życiu...- mówiąc to, patrzył cały czas w moje oczy- I proszę cię... Nie zmieniaj się już nigdy... Bądź sobą... Wiem, że nie mogę od ciebie wymagać tak wielkich zmian, abyś znowu była tą uśmiechniętą dziewczyną, a nawet nie chcę, abyś się zmieniała. Uważam, że dzięki niemu też odkryłaś siebie... Tą zwariowaną i szurniętą Sandy- uśmiechnął się delikatnie- I jeszcze jedno, co mam ci do powiedzenia, coś bardzo ważnego... Wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia? - kiwnęłam twierdząco głową- To dobrze, bo zrozumiesz mnie... Kocham Cię.
Nie pozwolił mi nic odpowiedzieć, tylko delikatnie mnie przyciągnął do siebie i czule całował. Teraz już go nie odtrąciłam, tylko pogłębiłam pocałunek. Po chwili przerodził się on w namiętny i romantyczny przy zachodzącym powoli słońcu...
~*~*~*~
Dzisiaj nowy rozdział, trochę krótki, ale i tak przedłużyłam jak się dało ;p Po prostu to musiało się tak zakończyć.
Postaram się dodawać częściej, ale to nie ode mnie zależy, po prostu złośliwość rzeczy martwych, jak nie internet, to coś z bloggerem... masakra :/
A jak tam zmiany w szablonie? Podoba wam się? Robię sama, więc proszę o wyrozumiałość.. A ma ktoś pomysł na tlo i gdzie je zrobić? Liczę na wasze pomysły ^^
I love you all, którzy to czytają...
Liczę na więcej komentarzy, pamiętajcie więcej komentarzy=nowy rozdział ;D

Beta nadal pilnie poszukiwana!

Do zobaczenia SOON!

~Olka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon by S1K