piątek, 31 stycznia 2014

Rozdział 6

*Harry's POV*
-Ktoś tu ma chyba zły dzień- szturchnął mnie Louis, wskazując na wchodzącą do kuchni dziewczynę.- Co, nie spodobał jej się..
-Louis!- warknąłem cicho, uderzając go w ramię.- Nie chcę się aż tak śpieszyć.
Chłopak spojrzał na mnie i uśmiechnął ciepło. On jest zupełnie nie do zrozumienia.
-Idź i się spytaj, co się dzieje.
Posłał mi zachęcające spojrzenie i zrzucił z kanapy, co spowodowało, że wszystkie spojrzenia przeniosły się na mnie. Zaprezentowałem im mój niewinny uśmiech.
-Muszę iść do toalety.
Wyszedłem, ale zamiast skierować się  do danego pomieszczenia, ruszyłem do kuchni.
-Sand, co się dzieje?
Zauważyłem jak przestraszona podskoczyła i prawie upuściła półmisek.
-Ach to ty, Harry..
Jej rozbiegane spojrzenie nie mogło znaleźć punktu zaczepienia. Za wszelką cenę próbowała nie patrzeć się w moje oczy.
-Czyli jednak coś się stało - Podszedłem do niej od tyłu i delikatnie wyjąłem miskę z jej rąk. Odwróciła się w moją stronę. Była przestraszona.- Sandy? Kochanie?
-Harry, ja... My...
-Słucham ciebie.- Odwróciła wzrok na jakiś niezidentyfikowany punkt na ścianie.
-Harry, ja... myślałam o nas. To się tak strasznie szybko dzieje do cholery! Ja.. chyba to dla mnie za szybko. Przepraszam.
Próbowała się wyrwać, ale zatrzymałem ją, chcąc wiedzieć coś więcej. Widziałem łzy, które napłynęły do jej oczu, gdy to mówiła.
-Czyli co to znaczy?
-Hazz.. Przepraszam! -wybuchnęła płaczem.- Uległam mojej młodzieńczej obsesji! Teraz jestem dorosła i powinnam być rozsądniejsza. Dla mnie to.. przybrało zbyt sz-szybkie tempo i.. i chy-chyba n-nie jestem gotowa na poważny związek.
Moje oczy spoglądały z bólem w piękne tęczówki Sandy. To nie może być prawda, ja... ja czułem... że to naprawdę jest coś poważnego..
-Kochanie, ty sama nie wierzysz w to co mówisz.
-Harry, jeszcze nigdy nie byłam tak pewna jak teraz.
-Czyli to koniec? Jeżeli można to nazwać końcem czegoś, co ledwo się zaczęło...
-Ja nie mówię, że to koniec, po prostu dajmy sobie czas na poznanie siebie nawzajem, dobrze?
Moje serce łamało się na pół. Tak tylko mówią, zawsze jest koniec. A ja nie chcę stracić, jej, mojej Sandy.
Pokiwałem głową i wypuściłem ją z uścisku. Spojrzała tylko na potrawy, które były już przygotowane i wyszła. Sekundy przed opuszczeniem przez nią kuchni, szepnąłem:
-Będę walczył.
Potem było tylko słychać zdziwione pytania z salonu i trzask drzwi. Nadal stałem w kuchni, opierając się o blat. Opuściłem głowę, wzrok wbijając w kafelki. Płakałem.
*Ola's POV*
Biegłam przez park mając słuchawki w uszach. Tylko tak mogłam wyładować emocje, które we mnie się nagromadziły. Moja bluza była już przemoczona od łez.

Yeah, you can be the greatest
You can be the best
You can be the king kong banging on your chest

Jak, jeżeli ranię wszystkich wokół mnie, każdą napotkaną osobę...

You can beat the world
You can beat the war
You can talk to God, go banging on his door

Dlaczego? Dlaczego nie mogę zaznać chwili szczęścia, tylko muszę wszystko spieprzyć?

You can throw your hands up
You can beat the clock
You can move a mountain
You can break rocks
You can be a master
Don’t wait for luck
Dedicate yourself and you gonna find yourself

Dobiegłam do małego placu zabaw, który teraz wiał pustkami..

Standing in the Hall of Fame
And the world’s gonna know your name
Cause you burn with the brightest flame
And the world’s gonna know your name
And you’ll be on the walls of the Hall of Fame
  
Muszę pokazać innym, że potrafię wygrać sama ze sobą. Drążek. Jedno podciągnięcie, drugie, trzecie..

You can go the distance
You can run the mile
You can walk straight through hell with a smile

szóste... dziewiąte.. dwunaste...

You could be the hero
You could get the gold
Breaking all the records they thought never could be broke

piętnaste... dwudzieste.... trzydzieste

Do it for your people
Do it for your pride
How are you ever gonna know if you never even try
Do it for your counrty
Do it for you name
Cause there’s gonna be a day
When you're

 
Opadłam na piasek. Nie wytrzymałam.

Standing in the Hall of Fame
And the world’s gonna know your name
Cause you burn with the brightest flame
And the world’s gonna know your name
And you’ll be on the walls of the Hall of Fame

Schowałam głowę w kolanach i rozpłakałam się jeszcze bardziej. Jestem nieudacznikiem.

Be a champion...

Be a champion...

Be a champion...
 
Be a champion...
On the walls of the Hall of Fame*

Nic nie potrafię zrobić porządnie. Zdenerwowana wyrwałam słuchawki i rzuciłam w piaskownicę.
Umiem tylko ryczeć jak dziecko...
*Magda's POV*
Zdezorientowana patrzyłam się na drzwi, za którymi zniknęła moja przyjaciółka. Ciekawe co się stało.
-Idę do kuchni, spytać się... - dzwonek do drzwi - A może jednak najpierw otworzę.
Podeszłam zdenerwowana do drzwi, może Olka już wróciła. Otwieram oczekując różowych włosów, ale zamiast nich pojawiła się twarz dawno wyczekiwanej osoby.
-David! -krzyknęłam wpadając w jego rozłożone ramiona. Okręcił mnie kilka razy wokół osi. Haha kochany wariat.
-A gdzie jest moja ukochana Julia?- wszedł do środka, kierując się do salonu. Ja podążyłam za nim, na chwilę zapominając o sprawie przyjaciółki.
Weszliśmy do pomieszczenia, a wszystkie oczy zwróciły się w naszym kierunku. Julia zobaczywszy swojego brata uradowana wpadła mu w ramiona, przytulając go z całych jej sił i mówiąc jak to ona za nim tęskniła, że za długo wyjechał.
Przeniosłam wzrok na czwórkę chłopaków. Obserwowali z zaciekawieniem Davida, oceniali go. Zaraz, zaraz. Dlaczego czwórki? Gdzie jest Harry? W jednej chwili mój uśmiech zszedł z twarzy i szybko chwyciłam za telefon pisząc sms-a.


-A gdzie jest nasza zwariowana Alexandra?- spytał się z radosnym błyskiem w oczach David, przygotowując się na niespodziewany atak z jej strony, jak to zwykła robić.
-Wyszła gdzieś. Nie wiemy co się stało, że tak bez niczego i nagle - odpowiedziała cicho Julia. 
Chłopak zmarszczył brwi wyraźnie się nad tym zastanawiając, ale nic nie powiedział. 
*Louis's POV* 
Harry jeszcze nie wrócił z kuchni. Widać, ich rozmowa nie przebiegła zbyt pomyślnie. Muszę się dowiedzieć, co się stało. Sławny ciekawski tyłek Tomlinsona wkracza do akcji!
Chłopaki gadali z bratem Julii, nie zauważą jak zniknę niepostrzeżenie. 
Wstałem z tej jakże wygodnej kanapy i ruszyłem w stronę kuchni. Zastałem tam bardzo ciekawy widok, które moje oczy chyba jeszcze nigdy nie miały okazji zobaczyć. Mój mały Harry siedział zapłakany pod ścianą. Loki zasłaniały mu twarz, ale widać było jak drży. Serce łamało się na kawałeczki.
Niepewnie podszedłem bliżej i usiadłem obok niego, otulając go swoim ramieniem. On jak małe dziecko wtulił się we mnie i jeszcze bardziej rozpłakał. Nie dociekałem o co chodzi. Sam połączyłem fakty, pokłócił się z Sandy o coś pewnie. Ale tak by rozpaczał? Widać, że mu zależy na tym związku. 
Działał trochę zbyt pochopnie według mnie, ale co ja tam mogę wiedzieć, przecież on się mnie nie słucha, a potem przychodzi po wsparcie. A dobry Tommo jak zwykle pomaga mu wrócić do porządku. Bo kto by takiemu słodkiemu chłopczykowi nie pomógł?
-Ćśśś... Harry już dobrze. Co się stało?
-Gówno prawda, nic nie będzie dobrze!
-Harry spróbuj się uspokoić. Chyba nie chcesz, aby reszta zobaczyła cię w takim stanie, co?
Powoli się uspokajał w moich ramionach. Pewnie reszta zauważyła brak naszej obecności. Później będziemy im się tłumaczyć. 
-Ona nie chcę być ze mną. - Ledwo co usłyszałem jego cichy szept dodatkowo stłumiony przez moją koszulę. 
-Zaraz, zaraz... Sandy? Dlaczego?
-Stwierdziła, że uległa młodzieńczej obsesji i wszystko się dzieje dla niej za szybko. Nie chcę być ze mną, rozumiesz to? Wszystko mogło się potoczyć przecież inaczej, mogliśmy się poznać jako para i w ogóle. Nie rozumiem kobiet.
-Harry, może ona ma trochę racji, wiesz? Za szybko się to wszystko potoczyło. Ale to nie znaczy, że nie możecie się razem przyjaźnić, prawda? 
-Ale jak ona znajdzie sobie kogoś innego? Przecież ona jest taka delikatna! Muszę ją chronić!
-W takim razie musisz pokazać jej, że jesteś silny. Zawalcz o nią. 
Podniósł się i otarł twarz. Wymusił na twarzy uśmiech. 
-Masz rację. Przecież to nie koniec świata. A gdzie ona teraz jest?
-Nie wiemy. Wybiegła nagle z domu zapłakana. Do tej pory nie wróciła. 
-Przecież jej się może coś stać! Dlaczego nikt z was za nią nie pobiegł, co?!
-Uspokój się! Ona jest dorosła, zadba o siebie. Przyjechał David, wiesz brat Julii, może się poznacie?
Na jego twarzy widniała złość i determinacja. Właśnie sobie coś postanowił i znając jego, nie odpuści. Ciekawe tylko, co.
-Przeproś go, ale na razie nie. Muszę iść szukać Sand. A co jeśli jej coś jest i leży w rowie? Ja tego tak nie zostawię!
Wybiegł z kuchni, w biegu się ubierając. Oby nie zrobił jakiegoś głupstwa.
_______
*tekst z piosenki The Script- Hall of Fame

Witam po długiej przerwie. Mam nadzieję, że już się ona nie powtórzy. Nie będę zbędnie przedłużać.
Pozdrawiam wszystkich, którzy tu jeszcze zaglądają.
Kocham was.
Zakręcona.

1 komentarz:

Szablon by S1K